wtorek, 18 lutego 2014

Z prędkością światła

Czas umyka z prędkością światła, podobnie jest ze świętami, które dopiero się zbliżały, a tu już za progiem następne, podobnie jest z moim dzieciństwem, które ledwie minęło, przecież dopiero byłam małą dziewczynką, a tu lustro pokazuje, że dzieciństwo odeszło z prędkością światła. Szybkość przemijania dotyczy również ferii, które w Wielkopolsce rozpoczynaliśmy 3 lutego, a tu już zmagamy się z nowym semestrem...
W tym roku nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, ale udało nam się odwiedzić ciekawe miejsce zlokalizowane w pobliżu Poznania, w miejscowości Borówiec. Mieszka tam pasjonat, który dwa razy w miesiącu udostępnia zwiedzającym ruchome owoce swojego hobby:

Po wejściu na teren prywatnej posesji naszym oczom ukazał się bajkowo-makietowy świat kolejowy, jednakże z wysokiej szczegółowości dokładnością co do wszelakiej maści detali
 



pociągi przemieszczały się w różne strony, stojąc w jednym miejscu było się świadkiem ruchu kolejowego nad morze i w góry...


kiedy już byliśmy zapatrzeni w szczegóły nagle gasło światło i...







nawet było kilka zamków i Smaug we własnej osobie :) (założę się, że gdzieś tam schował się Bilbo)


jak dobrze przyjrzycie się następnemu zdjęciu w oddali widać zamek, z którego wychylał się duch, a na pierwszym planie widać komin fabryczny, z którego leciał prawdziwy, wonny dym :)



zbocza skalne wyglądały do złudzenia realistycznie, tutaj akurat fragment akcji ratowniczej, straż pożarna na sygnale, na pierwszym planie płonące zbocze wypalanych traw



zupełnie jak "Tomek i przyjaciele" :) przypomniał mi się Wolsztyn i "Nostalgia za parą" - parada zabytkowych parowozów, jeśli ktoś planuje wycieczkę do Wielkopolski ten punkt programu powinien być obowiązkowy



ten pas startowy robi wrażenie, samolot się naprawdę porusza


karuzela się obraca


czy daje się zauważyć, że ponad dachem tego domu unoszą się sanie Św. Mikołaja? :)



zastanawiałam się, co sprawia, że pociągi w jakiś sposób są mi bliskie? W Poznaniu nie było rodziny, gdzie chociaż jedna osoba nie pracowałaby na kolei, w mojej rodzinie był to mój pradziadek Ignacy, który był w stanie z pensji kolejowej utrzymać całą rodzinę, kiedy zaczęłam się spotykać z moim M okazało się, że jego pradziadek Maks również pracował w ZNTK przez prawie 50 lat, niestety kilka lat temu ZNTK upadło, jak zresztą w wielu miejscach w Polsce...

Nie chcę być monotematyczna, ale na koniec ferii (tych, co to mignęły z prędkością światła) zorganizowaliśmy sobie włoski wieczór i znowu była pizzunia :)
Marzy mi się, abym tak dobrze znała włoski, jak radzę sobie z pochłanianiem tego italiańskiego placka :)


w trakcie przygotowywania (ser jest na spodzie, dopiero na ser przychodzą dodatki)


przed pizzą dobrze jest wyścielić błony żołądka polskim plackiem drożdżowym :)





z racji wielości egzemplarzy na zdjęcie załapała się pizza śródziemnomorska :)



niekoniecznie z nowymi siłami, niekoniecznie z chęciami, ale z pewnością z przyzwyczajenia i rozpędzenia rozpoczęliśmy semestr II, dla nas ważny wyjątkowo, gdyż niedługo duże zmiany, nie omieszkam pokazać.

papa :)
Emilystar

wtorek, 4 lutego 2014

Prababcia Anna

Niedawno obchodziliśmy dzień babci, a ja chciałam wspomnieć prababcię Annę-ukochaną babcię mojej mamy. Mama często ją wspomina, opowiadając jaką była dzielną i pracowitą kobietą, a przy tym zawsze uśmiechniętą, kochającą wnuki i znajdującą czas na dom, ogród, haftowanie, zaprawy, pieczenie, gospodarstwo (kury, gęsi, krowy, świnie i konie)-doba miała chyba wtedy z 50 godzin ...
Odwiedzając dom rodzinny od jakiegoś czasu zostaję obdarowywana różnymi skarbami po prababci. Dwa lata temu dostałam piękne serwetki ręcznie haftowane i wpadłam na pomysł, żeby umieścić je w obrusie, tak tak, wkomponować je. Kupiłam białą bawełnę i tak powstał piękny obrus, który jest na stole podczas świąt i ważnych uroczystości-w końcu te serwetki mają przeszło 100 lat!

Ostatnio dostałam poszewki na poduszki z pięknym inicjałem prababci




Oraz śliczną biżuterię (muszę ją tylko dać do czyszczenia).

Jest cudowna i kiedyś przekażę ją moim córką (oczywiście podział zrobię sprawiedliwie)
Broszka jest bardzo ciekawa :)

A na deser dostałam portret mojej mamy(chyba jest to obraz-kiedyś kolorowało się zdjęcia) i po oprawieniu w ramę zawiśnie na honorowym miejscu. I od teraz nosząc piękne zawieszki ,patrząc na ręcznie haftowane poduszki i siedząc przy pięknie nakrytym stole(zdjęcie umieszczę przy najbliższej okazji)zawsze będę wspominać prababcię Annę..


Pozdrawiam
Kryształowy Guzik