środa, 2 października 2013

Czasami warto zrobić coś niezaplanowanego :)

Dzisiaj ogarnęłam wzrokiem lodówkę i kilka inspiracji przemknęło przez moją głowę, ale największą inspiracją był mój M, który z pozostałego kurczaka z sosie cebulowym (oczywiście wyłowił kurczaka z sosu) oraz z pieczonej karkówki ugotowanej do miękkości w brązowym sosie (również wyłowił karkóweczkę z sosu) zmielił i sporządził super farsz do pierogów. Oczywiście wzbogacił farsz czosnkiem i sosem sojowym i jeszcze kilkoma czarodziejskimi zabiegami - trzeba przyznać, farsz był tak dobry, że można było jeść go łyżką, takie małe "sam na sam" z farszem :)
Nabrał wczoraj wielkich chęci na pierogi z mięsem, poinstruowany przez niestrudzonego przyjaciela o imieniu Internet przygotował ciasto na pierogi, kilka razy powałkował i...... i na tym jego zapał się skończył. Nim do końca zrezygnował z pierogów upewnił się, czy aby rzeczywiście trzeba każdego osobno sklejać i nadziewać???
No więc co robi kochająca żona? Oczywiście - odpowiedź jest tylko jedna:








Ktoś czytający ten post powie, że temat stary jak świat - też mi wyjątkowość - pierogi jak pierogi, żeby jeszcze z czymś odkrywczym, ale te są z mięsem, samo w sobie żadnej poezji nie zawiera, oczywiście mogłabym uderzyć w nutę właśnie owej poezji smaku, że oto cudownie wyszukany smak farszu mojego M uzupełnił smak delikatnego ciasta, które wykonałam ja sama, ale tak naprawdę warto zwrócić swoją uwagę w innym kierunku - a mianowicie w kierunku miłości i to nie bynajmniej miłości do pierogów :)
To właśnie miłość powoduje, że coś chcemy czynić dla naszej ukochanej osoby, nawet jeśli miałaby nam przeszkodzić choroba lub innej maści niemoc, to miłość powoduje, że działamy :) nawet w tak prozaicznej czynności jak gotowanie obiadu...
M wrócił z pracy, kiedy wszedł i zobaczył pierogi uśmiechnął się błogo, stwierdził, że cały dzień właśnie o nich myślał, a ja (nawet nie wiem skąd i nawet nie wiem który to już raz) odebrałam te myśli i zmaterializowałam :)

Na stole od wczoraj stoją ścięte kwiaty hortensji, które latem bladoróżowe teraz czerwienieją, a właściwiej byłoby powiedzieć bordowieją, tak jesiennie bordowieją.



Czy wiecie, że dzisiaj jest święto Aniołów Stróżów?
Wierzycie w anioły?
Jeśli tak to dzisiaj jest dobry dzień, aby podziękować im za to, że są, a z dziećmi narysować swojego.
Taki jest nasz:



Do następnego razu :)
Emilystar

1 komentarz :

  1. Pierogi z taką historią musiały smakować wyśmienicie:)) Małe radości miewają ogromną moc, prawda.
    A o hortensjach w ogrodzie marzę od lat... niestety, nie mam do nich ręki.

    Miłego tygodnia:)
    Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń