Podjęliśmy wyzwanie wybudowania domu, ale jak się okazuje, ta decyzja pociąga za sobą inne, istotne dla nas decyzje: wyprowadzka z domu, rozebranie starego domu, wreszcie "ogarnięcie" całego tego zamieszania zwanego potocznie budową, która ma przecież charakter ponadczasowy, gdyż z tego w zamiarze, mają korzystać jeszcze nasze dzieci.
Jak widać, gdyby brać to wszystko bardzo do serca to nieuchronnie może się to zakończyć na SOR, jednak, aby podołać wyzwaniu należy nabrać odpowiedniej pokory i dystansu (dokładnie w tej kolejności) i zdać się na Opatrzność :)
Ale wracając do lutego, jeszcze przed wyprowadzką nasza Pierworodna zdążyła mieć swoje urodzinki w starym domku :)
Tort oczywiście robiła mama, a dziecię wybierało obrazek (opłatek w nadrukiem), ćwiczymy ten manewr od kilku lat, dzięki czemu co roku mamy niepowtarzalny tort, inny obrazek i rozmiar ciasta "XL" w cenie śmiesznie niskiej - radość dziecka bezcenna :)
Urodziny przeszły do historii, a nas czekała wyprowadzka...
No i zostawiliśmy nasz dom, z łezką w oku (stety-niestety jesteśmy ogromnie sentymentalni)
i wyprowadziliśmy się, na szczęście kilka domów dalej, do bardzo dobrych ludzi :)
Zaczęła się rozbiórka, cegła po cegle rozpadał się nasz dom,
zburzono ściany, zdjęto dach, naszym oczom ukazała się goła ziemia...
Na szczęście wkrótce przyszła wiosna i wlała w nasze serce nową nadzieję :)
Kiedy widuje się serce na niebie, to czy można się martwić czymkolwiek? :)
Powoli dobrnęliśmy do wakacji, dzieci odpoczywają, mama też, tata na posterunku życia (czytaj w pracy :)), a nasz nowy domek powstaje, niedawno mury przykrył dach :)
Cieszymy się bardzo, chodzimy po nowych pomieszczeniach i snujemy plany przyszłości...
Dwa tygodnie temu byliśmy na wsi, gdzie przywitało nas zupełnie nowe stadko kóz
Tyle w wielkim skrócie, postaram się być bardziej obowiązkowa, choć podczas budowy z czasem różnie bywa, jednak obiecuję, że następny post będzie bardzo "handmejdowy" :)
pa
Emilystar
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz